15. Oblubienica Chrystusowego Krzyża

Zrozumienie wartości cierpienia rzadko spotyka się wśród ludzi; dla­tego tyle zawodów na tej ziemi, tyle goryczy i łez. A jednak cierpienie jest nieodłącznym towarzyszem naszym od kolebki do grobu i nie ma ni­kogo, kto mógłby powiedzieć o sobie, że nic nie cierpi. Choroby ciała i udręki duszy, różne przeciwności, trud pracy itp., to wszystko nęka człowieka przez życie i stanowi ten krzyż, o którym powiedział Zbawi­ciel: Jeśli kto chce iść za Mną niech się zaprze samego siebie, niech we­źmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Mt 16, 24).
Samo wcielenie nauki Chrystusowej w życie, zachowanie przyka­zań i przepisów prawa Bożego, ujarzmienie natury, skażonej grze­chem pierworodnym, która lgnie do grzechu, jest również krzyżem, lecz Chrystus Pan mówi nam: Jarzmo moje słodkie jest, a ciężar lekki (Mt 11,30).
Czemu więc tak często skarżymy się na ciężar naszego krzyża? Cze­mu są i tacy, którzy mówią, że tego ciężaru unieść nie mogą? Czyż Pan Bóg nie jest naszym najlepszym Ojcem, który wraz z krzyżem daje i si­łę do niesienia go?
Nie jesteśmy nigdy opuszczeni, ale tak często nie chcemy przyjąć ła­ski nam ofiarowanej i dlatego, nie rozumiejąc wartości Krzyża, buntuje­my się przeciw każdemu cierpieniu. I to jest ten ciężar największy, że cierpieć nie chcemy, ale nie pochodzi on od Boga. To odruch naszej nie-ujarzmionej jeszcze natury', która stworzona do szczęścia w niebie, nie chce zrozumieć, że do tego szczęścia jedna jest tylko droga Krzyża i że tu na ziemi nie raj jest naszym udziałem, ale trud, praca i cierpienie, by zasłużyć sobie na szczęście wieczne!
W litanii do bł. Bronisławy odmawiamy wezwanie: „Bł. Bronisławo, krzyże i utrapienia chętnie dla Boga znosząca, módl się za nami!" Czci­my tu heroiczną miłość Krzyża w życiu bł. Bronisławy, gdyż chętnie przyjmować możemy tylko to, co sobie cenimy i co nawet ukochaliśmy już gorąco.
Bł. Bronisława rozumiała wartość i cel cierpienia, wiedząc, że natura skażona grzechem pierworodnym potrzebuje naprawy, że nasze osobiste grzechy wymagają zadośćuczynienia sprawiedliwości Bożej, że cnotę i wszelkie dobro na tej ziemi zdobywa się osobistym wysiłkiem, że chcąc się utrzymać w dobrym musimy prowadzić nieustanną walkę ze złem. które jest w nas i wkoło nas, że bez cierpienia bylibyśmy niczym w porządku nadprzyrodzonym, że w ogniu cierpienia nie tylko oczy­szcza się dusza nasza, ale rozwijają się w niej najpiękniejsze cnoty: jak miłość Boża, zgadzanie się z wolą Bożą, cierpliwość itp. - że ostatecz­nie miarą naszej wielkości duchowej, naszej miłości ku Bogu i naszego szczęścia wiecznego jest miara cierpienia.
Tylko w ten sposób tłumaczyć sobie możemy nienasyconą żądzę cierpień w życiu bł. Bronisławy, te surowe pokuty i umartwienia, jakie podejmowała dobrowolnie, pomimo że życie jej po spaleniu klasztoru przez Tatarów z powodu długiej tułaczki i tak już było ciężkie i trudne.
Bł. Bronisława umiłowała cierpienie, gdyż Chrystus Pan ukazał jej chwałę, jaka ją czekała za ochotne cierpienie.
Razu pewnego, gdy modliła się na górze Sikornika, ujrzała w za­chwycie Pana Jezusa obciążonego Krzyżem, który do niej wyrzekł te słowa: „Bronisławo, Krzyż mój jest twoim, ale też i moja chwała twoją będzie chwalą!"
Od tej chwili zapłonęła w jej duszy nienasycona żądza cierpienia dla wiecznej chwały, a balsam pociechy spłynął w jej serce w tak wielkiej obfitości, że obdzielać nim będzie wszystkie dusze cierpieniem znękane do końca świata.
Z Krzyżem w objęciach zakończyła bi. Bronisława ziemską piel­grzymkę życia podczas drugiego napadu Tatarów na Polskę, stąd słu­sznie nosi miano: Oblubienicy Krzyża.
Prośmy jej. by wyjednała nam zrozumienie wartości cierpienia w na­szym życiu, a wtedy ochotnie przyjmować będziemy te kropelki z ogrójcowego kielicha, jakie Pan Bóg nam zsyłać będzie, i nie będą one wyda­wać się nam tak straszne w blaskach zmartwychwstania.