30. Orędowniczka nasza

Bł. Bronisława pochodziła z sławnej rodziny Odrowążów, która tylu Świętymi zaludniła niebo. Ojciec jej nazywał się Stanisław Prandota Odrowąż, a matka Anna z książąt Jaxów herbu Gryf, Urodziła się w Ka­mieniu na Śląsku około roku 1204. Zacni rodzice przekazali bł. Broni­sławie w „krwi Świętych" miłość Boga i cnoty, które z wiekiem coraz piękniej rozwijały się w jej niewinnym serduszku.
Słuchając opowiadań matki o Męce Pańskiej, tak gorącą zapłonęła ku Bogu miłością, że największą dla niej rozkoszą stała się modlitwa, której się prawie nieustannie oddawała. Resztę czasu poświęcała na pracę i uczynki miłości bliźniego, mając zawsze serce czułe dla biednych i nieszczęśliwych.
W szesnastej wiośnie życia, idąc za natchnieniem łaski, powołującej Ją na służbę Bożą, zamienia bogate komnaty rodzinnego domu na ubo­gą celkę w klasztorze PP. Norbertanek na Zwierzyńcu w Krakowie, a strojne suknie na skromny biały habit norbertański.
W klasztorze oddaje się dalej z zamiłowaniem rozmyślaniu Męki Pań­skiej, łącząc z modlitwą surowe umartwienia, jak włosiennice, dyscypliny, paski kolczaste itp., by upodobnić się do Ukrzyżowanego Zbawiciela.
Przejęta głęboką pokorą rzucała się pod stopy sióstr zakonnych, pra­gnąc być jak proch zdeptana.
Tymi cnotami pozyskała sobie bł. Bronisława szczególną miłość Pana Boga, który zaczął Ją obsypywać nadzwyczajnymi darami łaski i wśród zachwytów na modlitwie odsłaniać Jej tajemnice wie­czności.
Razu pewnego ukazała się Jej Najświętsza Maryja Panna w gronie Aniołów, prowadząc św. Jacka, jej stryjecznego brata, do nieba. Pozwalając jej nacieszyć się pięknymi melodiami niebiańskiej procesji, słod­kim mianem córki uczcić ją raczyła.
Pan Bóg nie szczędził jej też ciężkich doświadczeń w życiu. Podczas napadu Tatarów na Polskę musiała uchodzić z siostrami zakonnymi na pobliskie wzgórza pokryte lasami, zwane dotąd „Skałami Panieńskimi". Długie wygnanie po spaleniu klasztoru, brak dachu nad głową i wiele in­nych przykrości złożyło się na ciężar tego krzyża, na który bł. Bronisła­wa nie żaliła się, ale szukała pomocy i pociechy w modlitwie na pobli­skiej górze, zwanej dziś „Górą św. Bronisławy". I tam ukazał się jej Chrystus Pan z Krzyżem i wyrzekł do niej te słowa: „Bronisławo, krzyż mój jest twoim, ale też i moja chwała twoją będzie chwalą".
Br. Bronisława znalazła w tych słowach tyle balsamu pociechy, że nie tylko własne cierpienia ochotnie znosiła, ale stała się pocieszy cię łka smutnych i utrapionych.
Po czterdziestu latach świątobliwego życia zakonnego, podczas drugie­go napadu Tatarów na Polskę, uleciała jej piękna dusza do nieba na Sikor-niku, w gronie aniołów Jej towarzyszących. Ciało pochowane w tymcza­sowej mogile, okrył Bóg chwałą cudów, które po przejściu Tatarów prze­niesiono do klasztornego kościoła i ukryto w murach świątyni.
Podczas napadu Szwedów, którzy klasztor spalili, atakże podczas pożarów klasztoru i częstych wylewów Wisły, zaginęła po dwakroć wiadomość o miej­scu ukrycia świętych szczątków Służebnicy Bożej, a tajemnicę odsłoniły do­piero pszczółki, broniące przystępu robotnikom przy odnawianiu kościoła do tej części muru, w której ukryta była trumienka z relikwiami. Było to 14 paź­dziernika 1604 roku. Na trumience wyryty był napis: „Tu spoczywa ciało świątobliwej Bronisławy". (Ks. Pękalski: Żywoty św. Patronów polskich).
Znalezione św. kości bł. Bronisławy przełożono do nowej dębowej trumienki i ukryto nadal w murach świątyni ten skarb drogocenny, który spoczywał tam pod powłoką grubości jednej cegły do 24 kwietnia 1782 roku, w którym to dniu po raz drugi znaleziono św. relikwie podczas od­nawiania kościoła.
Przez sześć wieków rosła więc cześć dla tej świętej Dziewicy, mimo tak głębokiego ukrycia, podsycana ustawicznie mnóstwem łask za Jej przyczyną u Boga wyproszonych.
Ostatecznie potwierdził ją Ojciec św. Grzegorz XVI dnia3 sierpnia 1839 roku za staraniem Ewy Stobieckiej, ksieni klasztoru zwierzynieckiego.
Patrząc na ten krótki rys życia bł. Bronisławy, odzywamy się do niej słowami litanii: „My grzeszni przez Ciebie Pana Boga prosimy, przy­czyń się za nami", Ty niewinna i święta Orędowniczko nasza!
Wiele łask chcielibyśmy sobie uprosić przez Twoje święte wstawien­nictwo, lecz jako chrześcijanie katolicy, chcemy najpierw pamiętać
0 zbawieniu duszy; więc Cię błagamy: „Przez świątobliwość życia Twe­go, uproś nam życia świątobliwego zamiłowanie!"
Aby się dostać do nieba, pokory nam potrzeba; więc znów do Ciebie z ufnością spieszymy: „Przez głęboką pokorę Twoją uproś nam wzgardę próżności światowych!"
Tyś tak ubogacona skarbami nieba, a my tak biedni! Więc idziemy do Ciebie z błaganiem: „Przez obfitość łask Boskich Tobie udzielonych. uproś nam odpuszczenie grzechów i zbawienie duszy!"
Lecz zanim zdążymy do nieba, musimy przejść przez straszną bramę śmierci, w której jedyną osłodą będzie nam Bóg. Więc Cię prosimy: „Przez obecność Boga przy Twojej śmierci, uproś nam obecność Bożą w godzinę śmierci naszej!"
Wiemy, że od tej ostatniej chwili życia naszego zależy wieczność cia­ła i że kto chce dobrze umrzeć musi dobrze żyć i łaskę szczęśliwej śmier­ci sobie wyprosić przez pokorną modlitwę. Więc się do Ciebie zwraca­my: „Przez szczęśliwą śmierć Twoją uproś nam zgon szczęśliwy i śmierć w łasce Bożej". Abyśmy wraz z Tobą w krainie wiecznego szczęścia cieszyć się mogli i Boga całym sercem miłować.
Uproś nam te wszystkie łaski u Boga! Ty niewinna, czysta i święta Orędowniczko nasza! Módl się za nami!