Choroba jest wielką zagadką w życiu człowieka tak pod względem ciała, jak i duszy. Wobec wielu objawów choroby człowiek stoi bezradny nawet wtedy, gdy rozporządza rozmaitymi lekarstwami. Nikt nie potrafi nieraz usunąć przyczyny choroby w organizmie, a najbieglejsi nawet lekarze, gdy już nic nie mogą dopomóc choremu, odpowiadają mu: ,,my nie jesteśmy Panem Bogiem".
A więc mimo wszystkich zdobyczy wiedzy i nowoczesnych wynalazków, musi człowiek ukorzyć się przed jedynie wszechmocną prawicą Boga, wyznać swą nicość i nieudolność i poddać się Jego działaniu. O to też właśnie chodzi Panu Bogu w chorobie, to jest ten drogocenny owoc. który ma dojrzeć w duszy człowieka przez cierpienie.
Natura wzdryga się na samo wspomnienie choroby, gdyż lęka się tego upokorzenia, a jednak ono prowadzi do prawdziwej wielkości. Bo co nam z tego przyjdzie, że mamy nieprawdziwe o sobie rozumienie lub że ludzie nas cenią? Czyż Bóg nie przenika tajników naszego jestestwa? On wie najlepiej, czym jesteśmy i to nam powinno wystarczyć. Przez chorobę nie tylko nie maleje ta prawdziwa nasza wartość przed Bogiem, ale podnosi się podobnie, jak szlachetny kruszec zanurzony w ogniu pozbywa się rdzy, oczyszcza i staje się cenniejszy.
Gdybyśmy z tego punktu widzenia zapatrywali się na chorobę, nie byłaby ona dla nas czymś strasznym, ale nawet pożądanym, gdyż na to żyjemy na tej ziemi, by się udoskonalać. Do takiego jednak pojmowania wartości choroby i wprowadzenia go w życie potrzeba wyższego stopnia życia duchownego, bo natura pozostanie zawsze nieprzyjaciółką cierpienia. Obowiązkiem człowieka jest starać się o zdrowie, by móc spełniać swe obowiązki, o ile to w jego mocy. Gdy jednak Panu Bogu spodoba się nawiedzić nas chorobą, nie powinniśmy tak dalece przywiązywać się do zdrowia, by choroba czyniła nas nieszczęśliwymi, ale winniśmy zdobyć się na moc wewnętrzną, byśmy potrafili przyjąć jaz uległością i zachować równowagę duchową. Do tego potrzebna jest święta obojętność tak co do zdrowia, jak i choroby, której nabywa się przez pokorną modlitwę i chrześcijańskie zapatrywanie się na życie.
Ogół ludzi, zwykle nie przygotowany na chorobę, popada w duchową rozterkę, gdy niemoc ciała powali ich na loże boleści; a wtedy ciało i dusza potrzebują pomocy lekarskiej. Rozpaczliwe nieraz wysiłki, by odzyskać zdrowie ciała, mało lub wcale nie pomagają. Szczęśliwy, kto jeszcze ma iskrę wiary i oczy wznosi ku niebu! Ostatniąjego deską ratunku to Święci.
W litanii do bł. Bronisławy odmawiamy wezwanie: „Uzdrowienie chorych - módl się za nami!" Czcimy w ten sposób potęgę Jej wstawiennictwa u Pana Boga za tymi, którzy doświadczani chorobami różnego rodzaju, zwracali się do niej z ufnością i otrzymali uzdrowienie duszy i ciała.
Gdyby ci wszyscy uzdrowieni przez modlitwy do bł. Bronisławy, stanęli w zwartym szeregu i zanucili hymn pochwalny ku czci swej wybawić ielki z choroby, byłby to wspaniały hołd i przepiękne świadectwo potęgi wstawiennictwa u Boga tej niebieskiej lekarki tam, gdzie moc ludzka już nic uczynić nie mogła.Spieszmy więc do Niej z ufnością, gdy Bóg nawiedzi nas chorobą! Niech mnożą się cudowne uzdrowienia dla potwierdzenia świętości Jej życia i przyspieszą chwilę kanonizacji naszej Ukochanej Patronki!